Obudził się z uczuciem, jakby coś
rozwalało jego głowę od środka. Był to kac, skurwysyn, który zawsze musi
dobijać na drugi dzień po piciu. Coś
jednak było nie tak... Rozejrzał się dookoła.
– "To nie mój dom. Kurwa, Gray,
w coś ty się wpakował?" – pomyślał ciemnowłosy. Zmrużył oczy. Miał ochotę
uderzyć tym bolącym łbem o ścianę, zasnąć, obudzić się w swoim łóżku i nadal
prowadzić swoje monotonne życie. Nagle z rozmyślań wyrwał go namiętny, kobiecy
głos.
– Jak się spało, Gray-kun? – spojrzał
w stronę, z której dochodził głos. Teraz dopiero miał ochotę stąd wiać, gdzie
pieprz rośnie. To była Juvia. Jego przełożona. W jego koszuli. Popijająca sobie
spokojnie kawkę. Przez twarz niebieskowłosej przebiegł chytry uśmieszek,
którego skacowany Fullbuster nie zauważył.
Przybliżyła się do niego, patrząc mu
prosto w oczy.
– Wczoraj byłeś genialny. Nie
spodziewałam się, że jesteś w tym aż tak dobry – delikatnie przejechała palcem
po jego umięśnionej klacie. – Zaczęłam się zastanawiać nad podwyżką dla ciebie.
Taki talent trzeba cenić.
Gray nie mógł nic powiedzieć. Zatkało
go. Musiał stąd spieprzać. Pociągnął niebieskooką za nadgarstek, tym samym
zmuszając ją do opadnięcia na łóżko. Pochylił się nad nią, chcąc zadawać setki
pytań, jednakże Juvia była szybsza.
– No, no, Gray-kun, szybko się
rozkręcasz – odepchnęła go lekko od siebie, lecz wystarczyło to, by odsunąć
ciemnowłosego nieradzącego sobie jeszcze ze swoją równowagą. Zdjęła z siebie białą
koszulę, rzucając ją na niego. – Czekam na dole, kochanie – mówiąc to, wyszła.
Jej kroki odbijały się echem w głowie
młodego mężczyzny. Ewentualnie był to po prostu kac.
– Co się tu dzieje, do cholery? –
spytał sam siebie, zdejmując koszulę ze swej głowy. Po założeniu jej, postanowił
poważnie pogadać sobie z Juvią. – O ile to w ogóle jest ona –
dopowiedział w myślach ciemnooki.
***
Leżeli. On wdychał jej zapach jak
narkotyk. Ona drżała pod każdym dotknięciem jego dłoni. Mogłoby to trwać
wieczność, gdy nagle... Zabrzmiał dzwonek telefonu. Krótkowłosa dziewczyna
wyciągnęła rękę w jego stronę, jednak zatrzymała ją czyjaś dłoń. Spojrzała w
stronę czarnowłosego mężczyzny.
– Przepraszam, muszę – uśmiechnęła
się przepraszająco. Czerwonooki z niechęcią odpuścił, przybierając obrażoną
minę. Niebieskowłosa cmoknęła go w policzek. Wstała, biorąc smartfon w ręce. –
Spotkamy się dziś wieczorem, Gajeel – i wyszła.
Mężczyzna westchnął. Miał tego
serdecznie dosyć. Całe ich życie było jedynie pracą. W nocy wracali umęczeni, więc wymieniali jedynie porozumiewające spojrzenia i szli spać. Jego męska natura wręcz
wrzeszczała, żeby w końcu obudzić się z tego transu.
– Wiodę stanowczo za spokojne życie – usiadł na łóżku, masując swój obolały kark. – Nie to, co taki Gray, który
przeżywa zawirowania miłosne z nieznajomą panną na ulicy.
Myśl o kumplu zawsze poprawiała mu
humor. Razem z tym półgłowkiem, Natsu, byli najlepszymi przyjaciółmi. Poznali się
jednak w dosyć specyficznych okolicznościach...
***
Był jeden z mroźnych poranków. Długowłosy mężczyzna, oparty o maskę
radiowozu, spokojnie palił fajkę. Czekał go pierwszy wspólny patrol. Dotychczas
działał cały czas sam, ale szefostwo, przez to, że zwiększa się ilość przestępstw, uzgodniła, iż pora na to, abyśmy zapełnili swe szeregi nowicjuszami. Gajeelowi, ze względu na to, że był już całkiem
niezłym policjantem, podrzucono jednego z rekrutów.
– Juvia, zabiję cię – prychnął pod nosem. – Jeszcze jakiejś mendy, która
będzie chodzić mi pod nogami, brakowało – irytował się niemiłosiernie, zaciągając się szlugiem.
Po kilku minutach zauważył sylwetkę zbliżającą się w jego stronę.
Pospiesznie zgasił papierosa. Gdy postać stała już wystarczająco blisko, by
zobaczyć jej twarz, czerwonooki wyprostował się. Przeszył ją wzrokiem. Facet,
około 20 lat, średniego wzrostu, ładna morda.
– Dzień dobry, pan Gajeel Redfox? – spytał swoim głębokim głosem.
– Tch. I pewnie laski na niego lecą – dopowiedział w myślach.
– Em, przepraszam... – odparł zakłopotany czarnowłosy.
– Nie nadajesz się – skwitował Gajeel, otwierając drzwi auta. Ciemnooki
nie wiedział, co powiedzieć. – Wiesz ty w ogóle, co będziemy robić... – spojrzał w akta, które trzymał w ręku. – ...Gray?
– ... czyli jednak się nadaję? - rozpromienił się. – Ej, w ogóle, skąd
wiesz, jak mam na imię?
– Jestem jebaną wróżką. Wsiadaj – władował się za kierownicę auta i trzasnął drzwiami.
Gray wykonał jego polecenie. Podczas jazdy odwiedzali kilka miejsc, w
których ostatnio roi się od przestępców. Nagle dostali nowe zlecenie dotyczące
aktu morderstwa w pobliskim domu publicznym.
– Heh, nowy, no to sobie pooglądasz – rzekł czerwonooki, gdy byli już na
miejscu. Fullbuster wyraźnie się zaczerwienił – Gihihi – zarechotał w typowy dla niego sposób.
Weszli do pomieszczenia. Było tam całkiem przyjemnie, czego świeżo
upieczony praktykant nie mógł pojąć.
– Wiesz, stary, zupełnie inaczej sobie to wyobrażałem... – zagadał do
towarzysza, co najwyraźniej było kiepskim pomysłem.
– Od kiedy jesteśmy na ty? – odpowiedział zimno Gajeel, świdrując go
swoim wzrokiem. Gray wzdrygnął, głośno przepraszając.
Gajeel zauważył tajemniczą postać kierującą się w ich stronę. Okazał się właścicielem tegoż miejsca. Skinął głową w geście powitania. Po krótkiej
wymianie zdań, okazało się, że był to niejaki Laxus Dreyar.
– Za mną – odparł Laxus swoim władczym tonem, zdmuchując kilka blond
kosmyków z czoła. Policjanci ruszyli za nim, nic więcej nie mówiąc. Po chwili
doszli na miejsce – pokój o numerze 6.
– Jeszcze tam nie weszliśmy, a już jebie trupem – wymamrotał Gajeel,
łapiąc klamkę drewnianych drzwi. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze
oczekiwania. Na podłodze, w kałuży krwi, leżała naga kobieta. Gdy
przeprowadzili krótką obserwację, Gray, wedle rozkazu Gajeela, zaczął notować;
– Ultear Milkovich, lat 21, rana postrzałowa w tył głowy – dyktował
Redfox. Zaraz po skończeniu raportu, zwrócił się do Laxusa:
– Mam do pana kilka pytań – powiedział, zmierzając powolnym krokiem do
drzwi pokoju. Dreyar, niewzruszony, podążył za nim. – Ty tu zostań – rozkazał
Gray'owi. Ciemnooki pokiwał głową w odpowiedzi, że rozumie. Kiedy znaleźli się
już na zewnątrz, z dala od smrodu, czarnowłosy mógł spokojnie obgadać z nim
parę rzeczy.
– Kto był jej ostatnim klientem? – przez twarz blondyna przebiegł cień
zaskoczenia. Miał już pełno tego typu rozmów i każda z nich była sztywniejsza
niż pała niejednego klienta jednej z najlepszych jego pracownic.
– Nic mi o tym nie wiadomo, panie władzo – wzruszył ramionami, czując na
sobie wnikliwe spojrzenie długowłosego. Przyjrzał mu się uważniej. Gdyby nie
był w mundurze, wcale nie przypominałby policjanta. Groźna twarz, a na niej
pełno dziwnych prętów, kolczyków i innych dziadostw. Pewnie budził postrach w
sercach niejednego człowieka.
– A wie pan może coś o tym, kto powiadomił nas o przestępstwie? – zadał
kolejne pytanie. W jego znudzonym głosie było słychać nutkę irytacji
spowodowanej przez to lekceważące podejście do sprawy. – Gówno się od niego dowiem – pomyślał, opierając się o ścianę.
– Erza Scarlet – usłyszał po chwili Gajeel, co obudziło go z lekkiego
transu, w jaki wpadł.
– Chciałbym z nią porozmawiać – odparł. – Na osobności.
Laxus skierował szyderczy uśmiech w jego stronę.
– Dobry wybór – czarnowłosy zignorował go, dając się prowadzić. Zdecydował,
że zajdzie również po młodego, którego zostawił na pastwę losu.
– Mam nadzieję, że nic nie odpierdolił – modlił się w myślach Gajeel.
***
Czerwonooki zaśmiał się. Odkąd
pamiętał, za każdym razem ratował przyjaciela z opresji i martwił się o niego od
samego początku, zanim zdążyli się dobrze poznać. Mimo tego, że jest strasznie
niezdecydowaną cipą, to okolczykowany mężczyzna wiele mu zawdzięcza, przede
wszystkim to, że pomagał mu podczas jego depresji.
Na wspomnienie tamtych wydarzeń zabrakło mu tchu. Zerwał się
z łóżka, spoglądając na zegarek. 9:00. Powinien być już na patrolu z Gray'em.
– Kurwa mać – zaklął, desperacko
szukając swojego telefonu, w celu powiadomienia kolegi o jego spóźnieniu.
***
Gray postanowił w końcu zejść na dół,
gdzie spotkał już odpowiednio ubraną Juvię. Spoglądała na niego wzrokiem
przeszywającym na wylot. Uśmiechnęła się słodko, podając mu kubek świeżo
zrobionej kawy. Kąciki ust ciemnookiego poruszyły się ku górze w niemym
podziękowaniu.
Usiadł na jednym z krzeseł. Chwycił
kubek, wdychając zapach kawowego trunku.
– Juvia… – zaczął jednak lekko zirytowany, a
zarazem przejęty tym, że trafił do łóżka z szefową. – Co się stało tej nocy? –
nie spotkał się z odpowiedzią, tylko z ironicznym uśmieszkiem niebieskowłosej.
– Juvia, do cholery! – wydarł się. – Powiedz mi wprost, uprawialiśmy seks? –
kobieta zaczęła się głośno śmiać.
– Dobra, koniec tej szopki,
Fullbuster – ogarnęła się trochę. – Byłeś tak zlany, że się rozebrałeś i walnąłeś do mojego łóżka w kimę. Ja
postanowiłam iść na kanapę – wytłumaczyła mu, a Gray'owi spadł kamień z serca.
– To dobrze… – odetchnął z ulgą. –
Ale zaraz, dlaczego byłaś rano tylko w mojej koszuli? – spytał zdziwiony.
– Postanowiłam, że wytnę ci mały
kawał, tak w ramach kary za wczorajszy wstyd w barze – uśmiechnęła się szeroko,
a mężczyzna poczuł, jak go szlag trafia. Nie zdążył jednak nic odpowiedzieć,
gdyż zadzwonił jego telefon, a on pospiesznie wyciągnął go z kieszeni spodni i
odebrał.
– Stary, spóźnię się dziś – rozpoznał głos Gajeela w słuchawce.
– Tośmy się zgrali… – stwierdził.
– Ghihi, czyżby to miało związek z naszą kochaną szefową? – droczył się z
nim.
– Można tak powiedzieć… – odparł. –
Wyjaśnię ci potem, muszę lecieć – rozłączył się.
***
– A temu co, kuźwa? – zdziwił się
długowłosy, odkładając telefon na szafkę. – A zresztą chuj z nim, pora się
szykować – wstał i wbił się w spodnie. Zapinając pasek, począł znów myśleć o
okolicznościach poznania Fullbustera.
***
– Pan poczeka, pójdę po mojego… partnera – zwrócił się Redfox do
właściciela przybytku, wahając się, jak nazwać swojego podopiecznego.
– We dwoje na jedną dziewczynkę? Za to się podwójna zapłata należy – zażartował
z szyderczym uśmiechem, opierając się o futrynę drzwi wejściowych.
– Morda w kubeł, kupo gówna, chyba że chcesz mnie wkurwić – uniósł się czerwonooki z miną "bez kija nie podchodź". – A jak to się stanie, to w trymiga
zamkniemy tę waszą spelunę. Lepiej współpracuj – zwrócił mu uwagę mężczyzna,
nie spotkawszy się z żadną odpowiedzią.
Gajeel zostawił go w pomieszczeniu, gdyż jak najszybciej chciał zbadać
sprawę i mieć święty spokój. Podążył więc na miejsce zbrodni, gdzie zostawił
młodzika samemu sobie. Denerwował się, czy czasem czegoś nie spierdzielił, w
końcu początkujący zawsze są nadgorliwi i wsadzają łapska tam, gdzie nie
trzeba. Gdy dotarł do pokoju, zdziwił się jednak – zobaczył, że Gray rozmawia z
jakąś laską. Miała włosy odcieniu iście pięknego szkarłatu, które opatulały jej
twarz, szyję oraz dorodny biust. Była ubrana skąpo – w końcu była prostytutką.
Świadczyły o tym między innymi kabaretki, miniówka oraz skórzane dodatki.
– A ty co za jedna? – spytał ostro Gajeel. Nie chciał się z tym dłużej
pierdolić, tylko odszukać kobietę, która zadzwoniła po nich.
– Erza Scarlet – odpowiedziała krótko, z lekką olewką na policjanta.
– W takim razie mam do ciebie kilka pytań, Scarlet – zareagował
błyskawicznie ze spokojem.
Prostytutka przytaknęła i opuściła pomieszczenie, pozostawiając
stróży prawa samych.
– Gadałeś z nią? – spytał oczkolczykowany mężczyzna, przeszywając Fullbustera nieufnym
wzrokiem.
– Tak, ale tylko chwilę – odpowiedział na luzie, nie zważając na zimno
bijące od partnera. – Powiedziała, że to ona znalazła Milkovich i od razu
zadzwoniła, cytując, na psiarnię.
– Już nie lubię tej suki – syknął. Wkurzało go, jak ktoś nazywał ich
psami. Odczuwał dumę ze swojej pracy i nie mógł znieść, jak ktoś ją znieważał. Niechętnie jednak opuścił pomieszczenie w celu porozmawiania ze Scarlet.
***
Z zamyśleń Gajeela wyrwało go tykanie
zegara. Nadal był nieogarnięty, a jest już grubo spóźniony na
służbę. Pospiesznie narzucił na siebie mundur, wdział czapkę, porwał klucze od
radiowozu i wybiegł z mieszkania.
Gdy siedział już w fotelu wygodnego
auta, jego myśli ponownie wróciły do tamtego dnia:
– Faktycznie suka była z tej laski,
jak tak z nią potem gadałem… – stwierdził w myślach. – Dlaczego właściwie ta
sprawa mnie tak nurtuje? – spytał sam siebie, odpalając silnik. – W
sumie, mimo upływu pięciu lat, nadal nie złapaliśmy mordercy… Jak to ten
skurwiel się nazywał? – próbował zebrać myśli, lecz musiał się także skupić na
drodze, więc mimo starań, ciężko mu było sobie przypomnieć nazwisko przestępcy.
– Fer… Fernandes? – wydedukował w końcu, choć niepewnie. – W sumie, jebać – i
jego myśli zboczyły na zupełnie inne tory.
***
Otworzyła oczy. Zaczęła się
rozglądać. Wszędzie biało i niezwykle jasno przez, aż rażące po oczach, lampy.
Spuściła wzrok z sufitu na łóżko, w którym leżała. Też białe. Zaczęła wodzić wzrokiem
dookoła i ujrzała pełno medycznej aparatury.
– Szpital…? Jestem w szpitalu…? –
zdziwiła się i próbowała wstać, jednak przeszywający ból w kręgosłupie jej nie
pozwolił.
Wtem do pokoju wparowała malutka,
niebieskowłosa dziewczyna. Wyglądała strasznie młodo, choć taką znowu
nowicjuszką chyba nie była, gdyż na jej różowym ubraniu jawiła się plakietka
informująca o tym, iż nazywa się Levy McGarden i jest przełożoną pielęgniarek.
– Och, panienko Heartfilia, obudziła
się pani? – odezwała się do niej uroczym, ciepłym głosem.
***
Lilla
Hehe. Hehehehe. Ghihihihi.
Powitawszy, ludziska!~
My żyjemy, ohhhhh goooood...
Jakoś zebrałyśmy się w kupę i wspólnymi siłami naskrobałyśmy ten rozdział XD Nie będę wydzielać, który fragment jest mój, który Sam, który pomysł jest od kogo itd. Po prostu jest to nasza wspólna praca. Mam nadzieję, że mamy jeszcze dla kogo to kontynuować :")
Kilka pokrzepiających komentarzy byłoby dla nas jak miód na serce! *^*
Ach, no i wybaczcie, że tak długo milczałyśmy, ale, no... różne rzeczy się w tym czasie w naszych miernych życiach działy.
JEDNAKŻE! Powstałyśmy z popiołów, ghihi.
W każdym bądź razie, postaramy się od dziś wrzucać rozdziały raz na miesiąc, jakieś one-shoty nawet... O ILE W OGÓLE KTOŚ BĘDZIE TE WYPOCINY CZYTAŁ XD
Tyle ode mnie, pozderki, miśki~
Sam, your turn now.
Samantha
GIHIHIHIHI. Witam i ja. Tak, szurnięty duet powraca. Niestety, a może wreszcie.
Ja w sumie nie mam nic do napisania, wyręczyła mnie w tym Lila. Chcę tylko przeprosić ze swojej strony za ten okropny czyn, którego się dopuściłyśmy.
No to tak, pozdrawiam was, pysie, widzimy się za jakiś rok.
Żartuję.
Chyba.
Właściwie niedawno (dzisiaj xD) przeczytałam to, co tu się znajduje, ale bardzo mi się podoba. :3
OdpowiedzUsuńTrochę pokręcone, trochę świrnięte, ale czasami trzeba coś takiego przeczytać. xD
W każdym bądź razie trzymam kciuki, aby kolejny rozdział pojawił się na 100 procent. :3
Weny dziewczyny~
Hej, dzięki za komentarz.
Usuńwygrałaśżyciejesteśpierwsza
Co do tego, że opo jest pokręcone i świrnięte to muszę się z tobą zgodzić, po tej długiej przerwie sama nie ogarniałam o co mi chodziło, kiedy to pisałam. Teraz na szczęście Lil pomaga mi ogarniać, co jest nieocenioną pomocą z jej strony (Samcia lizidupa).
Postaramy się tym razem spinać dupy i pisać te rozdziały :>
Ha! Wiedziałam, że czekanie się opłaca! Świetne opowiadanie. Idealne po ciężkim dniu w szkole (lub smutnym momencie w książce). Rozwalił mnie tekst Gajeela "W sumie, je*ać.) Mam nadzieję, ze tym razem mię będę czekać na następny rozdział rok, bo wezmę miotłę, kota i pogonię! Ale, żeby mój kot mógł sobie spokojnie spać na mojej książce na razie życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńAa, o matko, dziękujemy, że w ogóle czekałaś :3
UsuńWiększość pewnie zrezygnowała, w końcu prawie rok minął :")
Hhahah, cieszę się, że "humor" Gajeela przypadł Ci do gustu :D
O nie, nie, nie, tym razem na pewno nie zostawimy bloga aż na rok! Jesteśmy zdeterminowane, by skończyć to opowiadanie (no chyba że nikt nie będzie chętny do czytania xD).
Dziękujemy bardzo, pozdrawiamy i mamy nadzieję, że kolejne rozdziały także Ci się spodobają~
Noooo powiem, że trafiłam tu dziś i przeczytałam wszystko od prologu po ten rozdział. I nie chcę nic mówić, ale jeśli nie będziecie wrzucać częściej rozdziałów to Was po tyłkach skopię :D Zajebistą historię wymyśliłyście, pierwszy raz się z czymś takim spotykam i naprawdę, podoba mi się! Sam pomysł osadzenia bohaterów w klimatach policyjnych, burdelowych itd... No coś wspaniałego. Zyskałyście stałą czytelniczkę i u mnie na blogu w czytanych też lądujecie, a ja tu będę zaglądać i będę na Was krzyczeć że chcę więcej :DD
OdpowiedzUsuńWeny dużo ślę i powodzenia dziewczyny! I życzę dużo czasu do pisania, bo ludzie chcą to czytać! :D <3
HEJ! :3
UsuńCieszymy się z tego, że komuś podobają się nasze wypociny. Oczywiście, postaramy się dawać rozdziały w miarę regularnie i uniknąć kolejnej takiej przerwy :D. "Klimaty burdelowe", rozwaliłaś mnie tym xDD No cóż, historia jest dosyć pokręcona, no ale fajnie, że przypadła ci do gustu :>
Dzięki za motywujący komentarz! <3
Na początku ten rozdział wydawał mi się długi, ale jakoś się zmotywowałam do przeczytania go i wyszło na to, że jest krótszy, niż myślałam.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, 11/10 :DDDD (ta akcja w burdelu, te przekleństwa, wooow, wooow) Klimacik jest, czekam na więcej. Pozdrowionka.
CZEŚĆ >O<
UsuńDzięki za zostawienie komentarza, bo już było nam smutno, że nikt się nie odzywa *fejmikspada :c* :>
Fajnie, że ta plątanina zdarzeń/sytuacji, postaci i innych zagmatwań przypadła ci do gustu.
\burdel. znakomity. wykwintny. najlepszy./
POZDRAWIAMY GORĄCO *-*
Witaj!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie zostało dodane do naszego katalogu. Zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów!
Pozdrawiam,
Oxena z Katalogu Fanfiction M&A