Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X

27 mar 2015

Rozdział 2 – "Kłótnia za kłótnią"

Z góry przepraszam was wszystkich za aż tak późny rozdział. Miałam pewne problemy, a później po prostu nie chciało mi się nic pisać. Do pracy pogoniła mnie Lilla, której również bardzo dziękuję za to, że trochę pomogła mi w napisaniu tego rozdziału (zarzuciła jakimś pomysłem, poprawiła ew. błędy). Jeszcze raz bardzo przepraszam, postaram się już więcej tak nie robić - o ile życie pozwoli. Zapraszam do lektury.

***

- Jej uśmiech naprawdę jest piękny - powiedział po cichu Gray, puszczając dziewczynę i podrywając się z krzesła w celu odejścia.
Był już przy drzwiach, lecz odwrócił jeszcze na moment głowę, by spojrzeć na bladą twarz blondynki spowitą w świetle księżyca, co oznaczało, że nastał już wieczór. Zarumienił się lekko i wyszedł, myśląc - Co ja, do cholery, robię?

***

Po wyjściu z sali zobaczył zdenerwowanego Gajeela, który cały czas czekał na Fullbustera.
- Miałeś zamiar w końcu stamtąd wyjść? - spytał głośno, wstając gwałtownie z krzesła i podchodząc do czarnowłosego. On jednak zdawał się być obojętny na niezadowolenie swojego kolegi po fachu.
- Idziemy - powiedział bez emocji i wyminął Gajeela, zmierzając w kierunku wyjścia. Mężczyzna bez słowa podążył za nim; chciał zacząć drążyć temat dopiero po wyjściu ze szpitala.
Już na zewnątrz Gajeel zagaił:
- I jak było u tej twojej piękności? - spytał z nutką ironii.
- Darowałbyś sobie - odpowiedział zimno chłopak.
- Tylko pytam, stary, spokojnie. Coś ty taki przewrażliwiony na punkcie tej laski? - powiedział lekko podirytowany odpowiedzią Gray'a. - Przecież wy się w ogóle nie znacie.
Gray złapał w złości Gajeela za koszulkę i przymierzył do ciosu z pięści w twarz. Jednak po chwili się opanował, puścił Gajeela i wycedził przez zęby - Daj mi spokój - i odszedł.
Gajeela zaskoczyło zachowanie przyjaciela, nigdy nie był agresywny ani w stosunku do niego, ani do Natsu.
- Co mu, kurwa, odjebało? - spytał sam siebie, patrząc, jak odchodzi.

***

Gray sam nie wiedział, dlaczego tak postąpił. Zachowanie Gajeela go po prostu zirytowało. I tyle. Zamierzał pójść do Natsu... Tak, on na pewno nie będzie drwił z zaistniałej sytuacji. Wiedział, że zawsze go znajdzie w znajomym im wszystkim pubie. Zmierzał więc tam, z nadzieję, że usłyszy od dobrego "przyjaciela" pocieszenie, albowiem znali się od piaskownicy, jednak gdy poszli do różnych szkół, stracili kontakt, lecz los chciał, by spotkali się ponownie.

***

Natsu siedział właśnie przy barze i popijał piwo, gdy zauważył ponurego Gray'a idącego ku niemu. Machnął do niego ręką, chcąc przez to wyrazić, że ma się do niego przysiąść. Odpowiedzią Gray'a było usadowienie się na stołku obok różowowłosego.
- Piwo poproszę - powiedział Gray do barmana. Po chwili dostał kufel soczystego napoju.
- Coś ty taki przybity? - spytał po chwili ciszy Natsu zaciekawiony złym humorem przyjaciela.
- Wiesz, tak jakby... - zaczął - ...nie wiem czemu, ale przejmuję się losem pewnej dziewczyny. Pamiętasz tę, którą pocałowałem parę dni temu? To ona. Piękna... dobrze jej patrzy z oczu... Miała wypadek, leży w szpitalu, właśnie u niej byłem - powiedział z niemałym trudem i wziął duży łyk piwa.
- "Pogięło go?" - pomyślał Natsu, jednak nie miał odwagi tak ostro odezwać się do wręcz załamanego Gray'a. - Jak ona ma właściwie na imię? Wiesz coś o niej?
- Z tego, co widziałem w szpitalu, to ma na imię Lucy. Lucy Heartfilia. Wiem tylko tyle, że jest piękną, najprawdopodobniej dobrą osobą z lśniącymi blond włosami do ramion.
- O cholera... - przeklął Natsu. - Jaja se robisz.
- Czemu niby miałbym z tego żartować? - spytał lekko zirytowany i zdezorientowany czarnowłosy.
- Nie, nie do końca o to mi chodzi. Po prostu w dzieciństwie znaliśmy taką jedną Lucy, nie pamiętasz? Lucy Heartfilia, blondynka z bogatego rodu, pamiętam ją, jakby to było wczoraj...
- Ja... nic z tego nie pamiętam - stwierdził lekko oszołomiony, wcale nie kojarzył blondynki z dzieciństwa, był przekonany, że parę dni temu zobaczył tę dziewczynę pierwszy raz w życiu.
- Dziwne. Oboje się do niej zalecaliśmy, musisz coś pamiętać - powiedział Natsu, biorąc łyk piwa.
- Mówię przecież, że nic sobie nie przypominam - powiedział wkurzony naleganiami przyjaciela. - Zaraz, zalecaliśmy się? Czyli nam obu się podobała?
- Wiesz, to była "miłość z piaskownicy"... Wtedy raczej nic poważnego. Żadnemu z nas jednak nie udało się chociażby bliżej z nią zaprzyjaźnić. Mieliśmy dość mało czasu, po zaledwie roku znajomości Lucy... zniknęła - powiedział, gapiąc się w kufel. - Szukaliśmy jej... Potem sobie odpuściłeś, jednak ja po cichu nadal próbowałem ją odnaleźć. I w sumie tak do dziś, dlatego to niezwykłe, że na nią wpadłeś.
- Szukałeś jej do dziś? Czy ty nadal...? - zaczął Gray, jednak Natsu nie dał mu dokończyć.
- Tak, nie mogłem o niej zapomnieć. Można powiedzieć, że nadal jestem w niej zakochany.
Grayowi, chociaż w jego kuflu piwa prawie nic nie zostało, zaschło w gardle na tyle, że kolejna porcja mu nie pomogła. Przez długi czas nie odpowiadał koledze, oboje popijali tylko w ciszy, aż w końcu Gray, już odurzony alkoholem, mruknął:
- Nie myśl, że ci ją oddam.
- Co? - spytał Natsu.
- Gówno, nie udawaj głuchego - czarnowłosy przeleciał go morderczym wzrokiem.
- Nie rozumiem, z jakiego powodu jesteś taki zdenerwowany. Przez tę Warkę na łeb upadłeś? - różowowłosy przyjaciel nie chciał się kłócić, na dodatek po pijaku. Cóż mogło z tego wyniknąć?
Gray wstał. Na początku Natsu zupełnie nie wiedział, o co mu chodzi. Zorientował się dopiero po fakcie, gdy dostał z prawego sierpowego.
- Ona jest moja! - krzyknął najgłośniej, jak mógł ciemnooki. Młody Dragneel już nie mógł wytrzymać. Zaczęła się bójka, która z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej brutalna. Można było zauważyć strużki krwi. Nagle ze strony drewnianych drzwi słuchać było donośny huk; rozpadły się, a w wejściu było widać dość wysoką, niebieskowłosą kobietę. Była to Juvia.
- Co tu, się kurwa, dzieje?! - ryknęła, nie zastanawiając się nad tym, jakich słów użyła. Wszyscy zdębieli, a właściciel pubu tylko się uśmiechnął na widok młodej policjantki. Od dawna każdy wiedział, że coś go do niej pcha. Tymczasem Lockser pociągnęła Fullbustera za jego kurtkę i, długo mu się przyglądając, powiedziała:
- Ty pijaku...

***

W międzyczasie na wielkim lotnisku z samolotu wysiadła właśnie zjawiskowo piękna kobieta. Miała długie, czerwone, majestatycznie powiewające na wietrze włosy i bardzo bladą cerę. Biała, zwiewna sukienka do kolan, opinająca jej cudowne kształty, idealnie z tym współgrała. Jej krok był pewny, a spojrzenie jeszcze bardziej. Można rzec, że gdyby chciała, mogłaby wręcz nim zabić.
Podróżna miała ze sobą ogromny bagaż. Gdy przechodziła obok innych ludzi, nie było wiadomo, czy dziwili się na widok jej urody, czy wielkiego ładunku, który za sobą ciągnęła. Dość szybko jednak opuściła lotnisko; chciała jak najprędzej spotkać się ze swym ukochanym mężem, do którego właśnie przyleciała z innego, dalekiego miasta.
Najpierw pojechała do jego, a właściwie już też jej, mieszkania, rzuciła swoje rzeczy na podłogę i wyszła, ponieważ była umówiona na spotkanie z ukochanym. Był on niebieskowłosym, wysokim mężczyzną z charakterystyczną blizną na twarzy. Kobieta nie widzi świata poza nim.
Pospieszyła czym prędzej do pobliskiego baru. Zajęło jej to parę minut, gdyż mieszkanie lokowało się dość blisko niego.
Gdy już była wewnątrz, zauważyła przy barze dwóch mężczyzn, jednego czarnowłosego, drugiego różowowłosego. Miała wrażenie, że skądś ich zna, jednak ta myśl tylko przelotem zawitała w jej głowie. Podążyła do stolika, usadowiła się wygodnie na sofie i czekała zniecierpliwiona na męża.
Zamówiła sobie jednego drinka i obserwowała, co robią ludzie dookoła niej.
Niedługo po tym rozpętała się mała bójka z udziałem mężczyzn, na których wcześniej zwróciła uwagę, gdy siedzieli przy barze i topili smutki w kuflach piwa. Przynajmniej tak to wyglądało.
Podczas gdy wpatrywała się w nich okładających się po mordach, zadzwonił jej telefon. Kiedy zobaczyła, czyj to numer, ucieszyła się. Szybko odebrała i odezwała się:
- Witaj, Jellalu.
- Nie będę mógł jednak w tej chwili się z tobą spotkać. Wybacz, Erzo - szybko się rozłączył. Kobietę zdziwiło zachowanie ukochanego. Wiedziała, w jakiej jest sytuacji, jednak odczuła do niego niemały żal.
Postanowiła dłużej tam nie siedzieć; wstała i przeszła obok niebieskowłosej kobiety i jednego z mężczyzn, który uczestniczył w bójce, by wyjść z baru. Postanowiła powłóczyć się po okolicy w samotności.

***

Afera z barze nadal trwała. Przerażone spojrzenia kierowały się w stronę zdenerwowanej kobiety i upitego mężczyzny na służbie. Niebieskowłosa zabijała go wzrokiem. Ciemnowłosy, nie zważając na powagę sytuacji, zagadał do niej:
- Hej, mała, do łóżeczka byś chciała?
I cisza. Policjantka stała jak wryta. W tle było słychać odgłos przełykania śliny. Nagle... wszyscy wybuchli śmiechem (pomijając Natsu i dwójkę policjantów).
Juvia otrzeźwiała po chwili. Na początku nie wiedziała, co się dzieje, ale w końcu do niej dotarło... jej podwładny właśnie zaoferował jej seks.
Żyłka zaczęła jej pulsować na czole, co ewidentnie uspokoiło tłum.
- Wychodzimy, już - zwróciła się do Gray'a... spokojnie. Zupełnie nikt nie spodziewał się aż tak spokojnej reakcji.
- Czy to aby na pewno Juvia? - myślał Natsu.

Tymczasem niebieskowłosa razem z Fullbusterem wyszli na ulicę. Kobieta z łatwością wręcz wrzuciła go do swojej Hondy. Zaraz potem sama wsiadła do auta.
- Jak tylko wytrzeźwiejesz, możesz czekać na gwarantowany opierdol, mój drogi - powiedziała oschle.
Gray, nadal nie ogarniając, co się wokół niego dzieje, wciąż gapił się na biust swojej przełożonej.
- Jedziemy do ciebie? - spytał, oblizując usta. Lockser spojrzała się na niego spod byka. Przesiadła się na tył, zbliżając się do niego. Ich usta dzieliły milimetry. Czarnowłosy tylko się szczerzył. Kobieta, prawie złączając ich wargi w pocałunku, zawaliła mu siarczystego plaskacza w policzek. Głowa mężczyzny opadła jej na kolana. Juvia jedynie uśmiechnęła się ironicznie.
- Śpij dobrze.
Z powrotem wróciła za kierownicę. Kierując swoim samochodem słuchała jedynie pisku opon i mocno bijącego serca, które... cholernie ją denerwowało.
- Nigdy nie zrozumiem siebie...

***

Rozdział krótki, idę topić na ten temat smutki. W sumie to i tak powinniście być nawet zadowoleni... w końcu napisałam ten rozdziaał, yaaay! Proszę o gratulacje w komentarzach. No, a teraz trzeba wyjaśnić sobie pewne sprawy. Dziękuję wam wszystkim za komentarze pod pierwszym rozdziałem, głównie za te, na które nie odpowiedziałam. Cóż, doszłam do wniosku, że i tak jest trochę za późno żeby na cokolwiek tam jeszcze opowiadać. Co do nominacji Liebster Award - muszę was zasmucić, ale na nie nie odpowiem, niestety. Brak czasu i istny leń mi doskwiera od początku roku 2015. Przepraszam >< Na pożegnanie wstawiam fejriteirowego gifa.


Pozdrawiam cieplutko <3