Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X

30 gru 2014

Prolog

Ludzie są okropni. Potrafią jedynie ranić, przypatrywać się z wrednym uśmieszkiem. 
Dobro na tym świecie nie istniało i nigdy nie będzie istnieć. 
Ból, żal, smutek... Taka jest kolej rzeczy, które przeżywamy. Nie jestem w stanie uwierzyć, 
że jest szansa na poprawę. Och, mamo, co mogę zrobić, by być szczęśliwa? Co mogę zrobić, by znaleźć miłość? Co mogę zrobić, by już nigdy nie zaznać cierpienia? Proszę, powiedz mi, gdyż już nie wiem, jak sobie poradzić. 
Chciałabym dostać odpowiedź, ale wiem, że jej nie dostanę. Spróbuj chociaż dać mi jakiś znak, zesłać mi jakąś podpowiedź. Błagam Cię o to...
Twoja Lucy


Nadszedł kolejny z deszczowych dni. Wszędzie było ponuro. Atmosfera tego miasta aż dobijała. Każdy człowiek idący wzdłuż ulicy miał smutny wyraz twarzy. Nie było się czemu dziwić... w końcu jak można być radosnym w takim miejscu? Pewna dziewczyna właśnie wracała do swojego domu. Nie miała parasolki ani płaszcza przeciwdeszczowego. Po prostu szła. Za nią kierował się mężczyzna, którego nie chciała widzieć. Na początku próbowała od niego uciec, lecz zorientowała się, że ucieczka to marne nadzieje. Postanowiła się zatrzymać. On skorzystał z okazji i zaprowadził ją w bardziej ustronne miejsce. Wyraz jej twarzy mówił wszystko - była zdenerwowana. Bardzo zdenerwowana.
- Czego chcesz? - spytała.
- Czyż to nie normalne, że tatuś będzie szukał córki? - odparł.
- Nie pierdol. Dopiero teraz sobie o mnie przypomniałeś? Dobre sobie. Powiedz mi, czego naprawdę ode mnie chcesz. Nie mam humoru na to, aby się z tobą bawić - po długiej chwili milczenia powiedział:
- Potrzebuję pieniędzy.
- Ach, tak... Trzeba było tak od razu - uśmiechnęła się dziewczyna. Jej ojciec odwzajemnił gest.
- Wiedziałem, że można na ciebie liczyć, Lucy...
- Nie tak prędko, ojcze. Dam ci te pieniądze dopiero... po moim trupie - odparła słodko Lucy i odwróciła się szybko w celu odejścia, jednakże to nie było takie proste. Mężczyzna złapał ją.
- Zostaw mnie... - powiedziała cicho dziewczyna. Próbowała się wyrwać. - Słyszysz? - nie uzyskała odpowiedzi. - ODPIEPRZ SIĘ WRESZCIE! - krzyknęła w końcu. Puścił ją i stanął jak wryty. Nigdy nikt nie odważył się podnieść na niego głosu. Nigdy. A tu proszę, jego własna córka to zrobiła.
- Naprawdę się zmieniła... - pomyślał. Kiedy się otrząsnął, już jej nie było. Obejrzał się dookoła.
Ujrzał ją biegnącą. Zaczął ją gonić.

***

- Ech, zjebana robota... - westchnął jeden.
- Ech, zjebane życie... - westchnął drugi.
- Ech, zjebane jęczenie... - westchnął trzeci. Jego towarzysze rzucili mu mordercze spojrzenie.
- Sam jęczysz, skurwielu, a teraz marudzisz na nas. Ogarnąłbyś się, Natsu! - powiedział pierwszy.
- Szukasz zaczepki, Gray?! - powiedział ten trzeci. Zabijali się wzrokiem.
- Powiedz coś, Gajeel! - krzyknęli oboje.
- A weźcie się ode mnie odpierdzielcie...
Nagle na czarnowłosego Gray'a ktoś wpadł.
- Co, kurwa...

***

- Co za dziad - mruczała pod nosem dziewczyna. Jej czekoladowe oczy zaczęły powoli ronić łzy.
- Cholera... Tyle obietnic na nic... - pomyślała. Przez przypadek na kogoś wpadła. Przewrócili się oboje na chodnik.
- Tch, pięknie... Znowu zacznie się pierdolenie "jak ty łazisz?", "naucz się chodzić!"... - mówiła sobie w myślach Lucy. O dziwo nic takiego się nie stało. Podniosła głowę. Zauważyła, że leży plackiem na ciemnookim facecie, na dodatek z odznaką policjanta.
- Lucy, jesteś w dupie... - powiedziała sama do siebie. Odwróciła na chwilę głowę. Zauważyła swojego ojca.
- No nie... znowu on - Gray usłyszał jej słowa i również spojrzał się w tamtą stronę. Zauważył jej złość, w której kryła się nutka przerażenia. Nie wiedział, co mu odbiło, ale położył dłoń na jej głowie, przyciągnął do siebie, zarazem łącząc ich usta w pocałunku.
- Lucy... Lucy!... Gdzie jesteś? - słyszał jego głos, jednak po chwili przestał się nim interesować.
Gdy głos ucichł, oderwał się od blondynki.
- O chuj... co ja zrobiłem? Odpierdoliło mi czy co?! - chłopak zaczął panikować. - Ciekawe, jaka będzie jej reakcja - otworzył oczy i zauważył czerwoną jak burak twarz brązowookiej. Po chwili pospiesznie wstała i uciekła. Przez chwilę czarnowłosy był sparaliżowany, ale w końcu wstał i poprawił sobie czuprynę, odprowadzając ją wzrokiem.
- Stary... co to było? - usłyszał głos Natsu. Zarumienił się znacząco.
- Nic, idioto. Nie interesuj się.

***

- Co się stało, co się stało, co się, kuźwa, stało?! - wrzeszczała na cały dom blondynka. W jej głowie wzrastał natłok pytań z każdą minutą. - Dlaczego on mnie pocałował? Chciał mi pomóc? Jeżeli tak, to skąd o tym wiedział? Ach, ja nic nie rozumiem... Boże, czy ja jestem tępa? - rzuciła się na swoje łóżko. - Nie mogę przestać o tym myśleć... Nie chcę o nim myśleć, ale nie chcę też zapomnieć. Czemu to jest takie pokręcone? - zadawała sobie pytanie za pytaniem, a odpowiedzi na żadne nie dostała.
Nie, jednego była pewna - zapowiada się ciekawa historia.

***

No, kochani, prolog mamy za sobą. Z tej strony Samantha, która wita Was baaardzo cieplutko. Mam nadzieję, że zainteresowałam Was tą historią i będziecie chętnie pisać komentarze :3. Ach, nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Taki leń jak ja postanowił założyć bloga razem ze swoją przyjaciółką i na dodatek rzuca się od razu na jakieś dłuższe opowiadanie nie zastanawiając się nad nim wcześniej... Co ten spontan robi z ludźmi XDDDD'  Cóż, nie będę już Wam przynudzać i na siłę przedłużać. Życzę Wam udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku!

Pozdrawiam.